wtorek, 12 lutego 2013

ciag dalszy

Po dluzszej przerwie wracam do pisania bloga. Fakt, ze przewaznie nie mam na to czasu, albo nie chce mi sie, ale uwazam ze warto. Zeby nie zapomniec.

Z Chetumal smignelam do Gwatemali przez Belize. Male panstewko z przepiekna przyroda, duza iloscia czarnych ludzi mowiacych dziwnym angielskim i brzydkim Belize City. Pierwszy raz jechalam autobusem z bagaznikiem na dachu, wiec przez wieksza czesc drogi zastanawialam sie, czy moj plecak jeszcze tam jest. Na granicy Meksyk-Belize poznalam Francuzke Marine (znak rozpoznawczy - miala przy sobie tylko euro, ktorymi probowala zaplacic za przejscie), ktora wysiadla w Belize City, ale o ktorej bedzie jeszcze pozniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz